Jesienna Śnieżka w jeden dzień

ŚNIEŻKA W JEDEN DZIEŃ

TRASA NA OSIEM GODZIN - PĘTLA

Uwaga! Ze względu na czasowe zamykanie szlaków w okresie zimowym konieczna weryfikacja trasy!

Nie pojedziemy jak połowa kraju do Zakopanego, pojedziemy jak ćwierć kraju w Karkonosze. Zdobędziemy Śnieżkę (1603) mijając po drodze dzieci na rowerkach i panny w szpilkach.

Aby plan wykonać musimy dotrzeć do centrum Karpacza. Google z Poznania wskazuje 275 km, trasę liczy na 3 godziny i 25 minut. Ogarnięcie miejsca parkingowego w tej popularnej turystycznie mieścinie pozostawiam kierowcy.

Standardem robimy pętle. Kierunek pętli nie bez znaczenia, 21 km zajmie nam około 7,5 godziny - w kierunku odwrotnym trochę dłużej. Karkonosze, góry niewymagające więc dla podziwiania widoków wchodzimy w górę, dreptamy szczytami, Śnieżka, znowu szczytami i prosto w dół.

Trasa:

Pod koniec października zachód słońca w Karpaczu mamy +/- o godz. 18:00. Jesteśmy więc zmuszeni wystartować na szlak o godzinie 10 rano, aby mieć minimalny zapas. Czas przejścia to ponad 7 godzin - jak zwykle liczone z postojami których staramy się unikać ;-)

Zaczynamy, więc link do mapy: KLIK!

Profil wysokości to zasadniczo podejście, nie tyle strome co jednostajne, wejście na Śnieżkę i zejście. Znaczna część trasy biegnie przez szczyty, więc jest bardziej płasko niż nie:

Przyjmuję, że Muszla koncertowa to nasz start. Powstrzymujemy się od wypicia tam piwa i lecimy w stronę Potoku Łomnica. Tu pojawia się pierwsze wyzwanie bo do tego punktu mamy trzy sklepy monopolowe. Kompletnie niezainteresowani zakupami idziemy dalej i po 2 km marszu docieramy do niewielkiego wodospadu.

Wodospad jest też punktem w którym schodzimy z utwardzonej nawierzchni i wchodzimy na właściwy szlak. Przebieramy nogami krocząc szlakiem zielonym. Po 3,5 km od startu mamy pierwszy punkt widokowy, a kilka minut dalej docieramy do formacji skalnej Suszyca.

Po przejściu 4,3 km docieramy do ruin dawnego schroniska (jest też miejsce na odpoczynek). Ze schroniska zostało dokładnie tyle co z tych ruin czyli nic. Jest to też nasz punkt orientacyjny bo dokładnie tutaj szlaki się rozdzielają. Nas to mało dotyczy ponieważ uparcie zostajemy na zielonej ścieżce. Dla zainteresowanych w pobliżu znajduje się toaleta publiczna w postaci fuj-fujki (Cytując idola Ferdynanda).

Droga Bronka Czecha, czyli szlak zielony prowadzi nas do kolejnego punktu widokowego.

Od tego miejsca do mety mamy nieco ponad 15 km marszu. Wędrujemy dalej zielonym który doprowadza nas do drogowskazu, tutaj żegnamy szlak którym do tej pory szliśmy i witamy się z czerwoną ścieżką. Szlak ten zasadniczo przebiega przez szczyty więc od tego miejsca mamy już całkiem niezłe widoki i nie licząc Śnieżki niewielkie wzniesienia - jest to też 6 km naszej trasy.

Czerwony szlak prowadzi nas wzdłuż Kotła Wielkiego Stawu i zmierza do ruin kolejnego schroniska (im. Księcia Henryka), tutaj mamy też widok na Wielki Staw.

Kilka minut dalej mamy kolejny punkt widokowy, tym razem na Mały Staw przy którym znajduje się schronisko Samotnia, a w niewielkiej odległości schronisko Strzecha Akademicka. Oba schroniska widzimy jedynie z daleka.

Zostawiając schroniska u dołu idziemy wzdłuż Kotła Małego Stawu. Po niecałych 9 km wędrówki docieramy do drogowskazu Równia pod Śnieżką. Nieco ponad kilometr dalej mamy Rozdroże koło Spalonej Strażnicy i minutę drogi przed sobą miejsce na ewentualny odpoczynek. Mijając ławkę i stół do mety zostaje nam 12 km.

Idąc dalej szlakiem czerwonym dokładnie w połowie drogi docieramy do schroniska Dom Śląski - przy założeniu że się nie zgubiliśmy, ani nie zgubimy jest to równo półmetek - w tym miejscu w nogach powinniśmy mieć 10,5 km.

Dom Śląski serwuje oczywiście napoje i posiłki. Od tego punktu do Śnieżki można dorzucić kamieniem.

Po zdobyciu sił nie pozostaje już nic innego jak atak na Śnieżkę. Startując od schroniska na szczyt mamy dokładnie 1 km, czyli jakieś 40 minut spokojnego marszu.

Po dotarciu na górę wita nas kosmiczny budynek, czyli obserwatorium meteo, jest to też miejsce na złapanie oddechu i ogólnie dość sporo infrastruktury. Możemy śmiało powiedzieć "jupi" i podziwiać widoki.

Będąc na szczycie do mety zostaje nam 9,5 km. Mówimy więc "tu my byli" i schodzimy dalej szlakiem czerwonym. Zejście to 1 km i ponownie idziemy szlakiem granicznym biegnącym po szczytach Karkonoszy. Mając 8 km do celu docieramy do punktu widokowego, dalej uparcie kroczymy czerwoną ścieżką mijając dwa kolejne punkty widokowe aby dotrzeć do schroniska Jelenka. Jest to niewielkie czeskie schronisko. Jeżeli ktoś jest zainteresowany menu w języku czeskim to KLIK.

Po niecałym kilometrze od schroniska docieramy do punktu z miejscem na ewentualne posadzenie tyłka. Jest to też dla nas punkt w którym żegnamy szlak czerwony i odbijamy na czarny. Od tego miejsca zaczynamy schodzić z gór zostawiając szczyty za plecami.

Schodząc ze szlaku czerwonego do mety mamy zaledwie 5 km. Nieco kręty czarny szlak prowadzi nas do kolejnego miejsca na odpoczynek. Jest też kawałek zadaszenia. Mając do celu 3,5 km docieramy do Sowiej doliny, kawałek dalej znajduje się niewielki wodospad i stara sztolnia.

Po prawie 19 km od startu docieramy do rozdroża Szeroki Most, pokonujemy niewielki potok i dreptamy w kierunku Karpacza. Szlak prowadzi nas do samego centrum mieściny co też jest naszym końcem wędrówki.